Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięso/wędliny. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą mięso/wędliny. Pokaż wszystkie posty

piątek, 4 kwietnia 2014

Wędliny domowe bez wędzenia część 2. Drobiowa wędlina miodowa

- Mamo! Mamo! Chcę kanapkę z dobrą wędlinką!- To zdanie słyszę właściwie codziennie. Martynka jest bardzo rezolutną trzylatką i doskonale wie co jej smakuje. Dlatego wcale nie jest tak łatwo sprostać zadaniu, niby banalnemu, kanapce z wędliną. Jak większość dzieci, moja Martynka gustuje w wędlinach drobiowych oraz tych ze schabu czyli raczej delikatnych w smaku. Oczywiście nie bylibyśmy sobą gdybyśmy wędliny drobiowej nie robili sami w domu. W tej materii bardzo dużo eksperymentowaliśmy kiedy urodziła się Martynka. Jako mama karmiąca piersią, w pierwszych miesiącach po porodzie bardzo uważałam na to co jem. Kupne wędliny nie budziły mojego zaufania więc Michał zaczął robić je w domu. Naturalne było to, że kiedy Martynka podrosła na tyle aby jej dietę rozszerzyć o wędlinę, to w pierwszej kolejności dostała to co dobre i sprawdzone, czyli wędlinkę naszej domowej produkcji. Tak już zostało. Do dziś dzieciaki wcinają naszą wędlinę drobiową ze smakiem. Ostatnio Karolcia ściągnęła mi dwa solidne plasterki z kanapki i zajadała aż miło było popatrzeć. 
Z myślą o dzieciach zaczęliśmy robić wędlinę drobiową z nutką miodu. Jest ona naprawdę szybka i łatwa w wykonaniu a przede wszystkim jej delikatny smak  pasuje dziewczynkom. Nie wspominając już o tym, że mam pewność iż moje dzieci jedzą to co najlepsze.
Miodowa wędlina drobiowa

Filet z udźca kurczaka 1300 g
Pierś z indyka            1000 g
Pierś z kurczaka         750  g
Podaję ilości mięsa jakich użyliśmy przy produkcji wędliny 
Sól lub peklosól          16 g/ 1 kg
Mąka ziemniaczana    20 g/ 1 kg
Żelatyna                    20 g/ 1 kg My używamy żelatyny wieprzowej 240 BLOOM która jest mocniejsza od tradycyjnej sklepowej.
Przyprawa do szynki drobiowej 7g/ 1kg
Miód  1 łyżka stołowa
Cukier  5 g/ 1 kg
Lód   około 5% ilości mięsa 
Woda około 5% ilości mięsa
Osłonka barierowa

Pracę rozpoczynamy od pokrojenia piersi z indyka i kurczaka w kostkę. Filet z udźca kurczaka rozdrabniamy najdrobniej jak to jest możliwe mieląc je w maszynce do mielenia mięsa lub rozdrabniając blenderem o dużej mocy dodając stopniowo lód. Mięso mieszamy ze sobą. Wszystkie przyprawy rozrabiamy w niewielkiej ilości wody (w tym przypadku ok 150ml) i dokładnie łączymy z mięsem. 
Powstałą masą napełniamy jak najciaśniej wcześniej przygotowaną osłonkę tak aby utworzyły się batony takiej wielkości jaką sobie założyliśmy. Końce batonów związujemy przędzą wędzarniczą i odstawiamy na około dwanaście godzin do lodówki. Po upływie tego czasu batony należy parzyć w wodzie o temperaturze siedemdziesięciu stopni Celsjusza. Czas parzenia jest uzależniony wielkości przekroju osłonki. W tym wypadku parzyliśmy wędlinę około półtorej godziny. Następnie odstawiamy w chłodne miejsce do całkowitego wystudzenia.
Proste, Prawda? Gwarantuję, że nie będziecie się mogli doczekać efektu końcowego. Aby było jeszcze pyszniej proponuję abyście czas oczekiwania na wędlinę możecie sobie umilić pieczeniem bułeczek idealnych do pysznych kanapek  np, według przepisu Bułeczki bardzo poranne. Zdaje się, właśnie zdradziłam Wam moje dwie żelazne składniki idealnej kanapki domowe bułeczki  oraz domowa wędlina i jest pysznie:)!

wtorek, 1 kwietnia 2014

Wędliny Domowe bez wędzenia część 1. Mielonka

Coraz częściej znajomi pytają mnie czy można w domu samodzielnie robić wędliny jeśli nie ma się możliwości wędzenia? Wiele osób chciałoby samodzielnie zrobić w domu jakąś pyszną wędlinę ale obawia się, że jest to trudne, czasochłonne  wymaga jakiejś specjalistycznej wiedzy i umiejętności.
Najprościej jest oczywiście zamarynować i upiec mięso ale pieczony schab, karkówka, filet z indyka ale pieczone mięso ciężko jest nazwać wędliną.  
Zrobienie smacznej wędliny w warunkach domowych nie jest skomplikowane. Oczywiście warto jest zaopatrzyć się w dobrym sklepie z artykułami wędliniarskimi w różnego rodzaju osłonki i przyprawy. Przydatna jest też nadziewarka z różnej wielkości lejkami, która znacznie ułatwi nam pracę no i maszynka do mielenia mięsa z sitkami o rożnej wielkości oczek. 
U nas w domu przygodę z wędliną bez wędzenia zaczęliśmy już dawno od mielonki, która jest naprawdę prosta w przygotowaniu a efekt  przepyszny. 
Wraz z nadejściem wiosny w naszej pukpukowej kuchni zaczęło się wiec dziać intensywnie bo domowa wędlina to naprawdę nic trudnego a pożytku wiele bo mamy pewność co jemy. Mielonka sklepowa tak naprawdę nie zawiera mięsa tylko same odpadki i tłuszcz, domowa zaś to naprawdę rarytas:) 


Mielonka Wieprzowa

Łopatka wieprzowa lub okrawki z szynki  1 kg 
Boczek                                                  1 kg
Pachwina wieprzowa lub podgardle          1 kg 
Podaję ilości mięsa jakich użyliśmy
Peklosól                                                16 g / 1 kg
Mąka Ziemniaczana                               20 g /  1 kg
Żelatyna                                              30 g /  1 kg   
My używamy żelatyny wieprzowej 240 BLOOM która jest mocniejsza od tradycyjnej sklepowej.
Przyprawa do mielonki tyrolskiej         Dozowanie od 1do 3 g na 1kg mięsa w zależności od gustów smakowych
Woda                                            10% ilości mięsa
Osłonka barierowa                               




Mięso mielimy maszynką do mielenia mięsa na sitku 6 mm. Następnie rozprowadzamy przyprawy w wodzie i łączymy ze zmielonym mięsem. Następnie napełniamy mięsem osłonkę, formując zgrabne batony a końce mocno zawiązujemy przędzą wędzarniczą. Gotowe batony odkładamy do lodówki na około dwanaście godzin. Po upływie tego czasu batony należy parzyć w wodzie o temperaturze siedemdziesięciu stopni Celsjusza przez czterdzieści minut do godziny (w zależności od fi osłonki) a potem odstawić do pełnego wystudzenia w chłodne miejsce.
Prawda że niewiele? A efekt, jak to mawia nasza Martynka. Pychotka:)





sobota, 22 lutego 2014

Ekspresowe parówki drobiowe

Większość dzieciaków uwielbia parówki, moje nie są wyjątkiem. Zawsze kiedy przychodzi do kupna parówek mamy z tym problem, bo co tu wybrać? O tym, że parówki robione są z najgorszych odpadów wiedzą wszyscy więc producenci zachęcają obiecując wysoką jakość, mamią hasłami że ich parówki są zdrowe, pyszne i bezpieczne dla dzieci. Zawsze uważnie czytamy z Michałem etykiety i niestety trudno jest kupić takie parówki które będą smaczne i dobrej jakości.
Parówki Drobiowe
W tej sytuacji nie mogło stać się inaczej. Któregoś dnia, już kilka lat temu, Michał oznajmił, że zrobi parówki sam. Wydało mi się to szalonym pomysłem, bo nie wyobrażałam sobie jak można uzyskać zadowalający efekt w warunkach domowych. Jednak udało się i to za pierwszym razem. Co prawda przez te kilka lat przepis był udoskonalany bo np. próbowaliśmy wędzić parówki, ale zdecydowanie smaczniejsze są po prostu parzone. Dziś jestem gotowa by z czystym sumieniem podzielić się z Wami przepisem na parówki drobiowe, które przy odrobinie chęci i zaopatrzeniu się w artykuły masarskie można z powodzeniem zrobić w domu. 
Parówki zrobione w domu różnią się znacząco tylko jedną rzeczą od tych sklepowych a mianowicie, czuć że są z mięsa:) i naprawdę z czystym sumieniem można je podawać dzieciom. Zajada je z powodzeniem nawet Karolcia, która dziś skończyła 14 miesięcy:). Oczywiście jeśli je robimy to w większych ilościach ale zawsze znajdą się na nie chętni  wśród rodziny i przyjaciół a nadmiar można z powodzeniem zamrozić.
Nadziewanie

Ekspresowe Parówki Drobiowe

Składniki:

Filet z uda indyka   2130 g
Pierś z kurczaka 560 g    
Filet z udka kurczaka 1250 g
Podaję w przepisie taką ilość mięsa jakiej faktycznie użyliśmy przy produkcji parówek. Ważne jest aby zachować proporcje pomiędzy mięsem,lodem i dodatkami ( lód stanowi ok 10% ilości mięsa)
Lód 200 g do mielenia a potem 200 g do kutrowania. 
Peklosól 16 g/1 kg mięsa
Cukier ( Glukoza) 4 g/1 kg mięsa
Mąka ziemniaczana 10 g/ 1kg mięsa
Przyprawa do Parówek Wiedeńskich 11 g/ 1kg
Osłonka kolagenowa lub celulozowa 




Sama produkcja parówek jest właściwie oparta na dokładnym rozdrobnieniu mięsa tak aby uzyskać jak najbardziej gładką masę. W warunkach domowych bez posiadania specjalnych urządzeń, jest to największa część pracy jaką należy wykonać. Mięso mielimy najpierw maszynką do mielenia mięsa dwukrotnie na sitku 4 mm lub po prostu najmniejszym jakie posiadacie. Do pierwszego i drugiego mielenia dodajemy lód po 25% całej ilości lodu (czyli w naszym wypadku dwa razy po 100g). Uzyskaną masę kutrujemy na gładko. W warunkach domowych najlepiej sprawdza się blender o dużej mocy. Całą masę kutrowaliśmy dodając do niej stopniowo pozostałe 50% ilości lodu ( w naszym wypadku 200g).
Parówki przed sparzeniem
Kiedy masa jest idealnie gładka czas na doprawianie. Najlepiej jest rozprowadzić przyprawy (peklosól, cukier, mąka ziemniaczana, przyprawa do parówek) w niewielkiej ilości wody (my użyliśmy ok 50 ml). Aby przyprawy dokładnie się połączyły z wodą mieszamy je mikserem na niskich obrotach. Otrzymaną emulsję łączymy z masą mięsną dokładnie mieszając. Aby uzyskać równomiernie wymieszaną masę i dobrze połączyć ją z dodatkami, trzeba się ubrudzić:) i najlepiej to zrobić dłońmi.
Gotową masą napełniamy osłonki. Nie odstawiamy mięsa do peklowania i właśnie dlatego nazwałam nasze parówki ekspresowymi. Najlepiej tutaj sprawdzi się nadziewarka posiadająca  w wyposażeniu mały lejek. W nadziewarkę naprawdę warto się zaopatrzyć jeżeli chcecie w domu produkować kiełbaski, kaszanki i inne pyszności. Co jakiś czas okręcamy osłonkę tak aby otrzymać zgrabne paróweczki. Końce osłonki związujemy przędzą. Gotowe parówki należy sparzyć w temperaturze  około 75 stopni Celsjusza przez około 8-10 minut. I gotowe!!!
 Świeżo sparzone, jeszcze gorące:)
Nasza ostatnia produkcja parówek przeszła celująco testy smakowe naszych dziewczynek, które nie mogły się doczekać aż sparzone parówki ostygną na tyle by można było je jeść. Musze się przyznać, że choć amatorką parówek sklepowych nie jestem, te zjadam z przyjemnością. Są świetne na ciepło ale równie dobrze smakują zimne prosto z lodówki. Polecam!!!


czwartek, 4 lipca 2013

Kaszanka Domowa

 Oznajmiam, że Pukpuki wróciły, w naszej kuchni znów dużo się dzieje. Miałam trochę przerwy za co serdecznie przepraszam ale jak to przy dzieciach bywa była trzydniówka, potem kaszelek i jakoś nie miałam głowy do działania na naszych kuchennych włościach. Ale wracamy ze zdwojoną siłą. Sezon na grilla się zaczął więc proponuję zabrać się za coś konkretnego.
Nigdy nie byłam wielbicielką kaszanki i nadal nie mam w zwyczaju jej jadać zbyt często. Nie byłam i chyba nadal nie do końca jestem przekonana do produktów sklepowych. Wyjątkiem jest  kaszanka będąca wyrobem mojego męża. Potrafi on w świetny sposób wyważyć proporcję kaszy, mięsa i podrobów oraz krwi. A przede wszystkim, jedząc kaszankę autorstwa Michała, mam gwarancję jej wysokiej jakości.
Wiem, że wiele osób z krwią w kaszance ma duży problem. Sama świadomość jej obecności w kaszance wiele osób odstręcza. Dawniej kaszankę lub też ze śląskiego krupńok  był wyrabiany ze podrobów i krwi pozostałych przy okazji świniobicia. Wykorzystywano wtedy wszystko co można było przerobić na wyroby wędliniarskie. Dzisiaj nie ma konieczności używania świeżej krwi można bez problemu zakupić krew suszoną, która spokojnie może czekać sobie w słoiczku kilka miesięcy na to aż przyjdzie nam apetyt na kaszankę.
Sama kaszanka czy też kiszka bo z taką nazwą też się spotkałam jest wyrobem tradycyjnym ale bardzo zróżnicowanym. W zależności od regionu i gustów konsumentów wyrabiana jest na różne sposoby. Można więc spotkać kaszankę która swoim wyglądem przypomina kiełbasę i jest produkowana w jelitach wieprzowych ale równie popularne jest napełnianie farszem kątnic wieprzowych wtedy kaszanka swoim wyglądem bardziej przypomina  przekrojem wędlinę niż kiełbasę. Różne są też zwyczaje co do rodzaju używanej kaszy. Można wykorzystać kaszę gryczaną jasną lub paloną, kaszę jęczmienną np. pęczak a nawet jaglaną. A dla tych którzy nie akceptują krwi nawet tej suszonej mam dobrą informację kaszankę można zrobić w wersji białej bez krwi. Spotkałam się nawet azjatycką wersją kaszanki w której zamiast kaszy był ryż.:)
Zawsze wydawało mi się, że kaszanka to takie typowo męskie tłuste i ciężkie jedzenie. Jednak od kiedy Michał robi ją w domu zmieniłam zdanie. W naszej kaszance znajduje się zawsze mięso oraz kasza. A kasza to przecież istne bogactwo wartości odżywczych i składników mineralnych. Wszystkim tym którzy dbają o figurę i zdrowie polecam jedzenie kaszy nie tylko w kaszance ale np. jako danie obiadowe. W skład kasz wchodzą witaminy z grupy B: B1 (tiamina), B2 (ryboflawina), PP (niacyna), B6 (pirydoksyna) oraz  kwas foliowy i witamina E.  Kasze to również bogactwo  potasu obniżającego ciśnienie, żelaza zapobiegającego niedokrwistości oraz magnezu korzystnie działającego na układ nerwowy i pracę mięśni a więc także serca. Są również dobrym źródłem wapnia, miedzi, cynku, manganu i krzemu. Ostatnio znalazłam również informację że Kasze zawierają sporo białka roślinnego (ok. 100 g kaszy ma ok. 10 g białka), które ma niższą wartość odżywczą niż białko zwierzęce, bo brakuje w nim lizyny i tryptofanu (aminokwasów egzogennych, których nasz organizm nie potrafi wytwarzać sam). Dlatego najlepiej łączyć kaszę z mięsem lub mlekiem, by uzupełnić posiłek w potrzebne aminokwasy. Tak więc mix kaszy i mięsa w kaszance to tak naprawdę idealne połączenie zapewniające organizmowi wszystko co niezbędne do prawidłowego funkcjonowania. A jeśli dodacie do kaszanki wątróbki to zapewnicie sobie dodatkowo dawkę żelaza bo 100g wątróbki daje nam go aż 20 miligramów. Za  Komitet Żywienia Człowieka PAN przytoczę normy praktyczne zapotrzebowania żelaza (uwzględniające straty żelaza podczas przygotowywania pokarmów); dorosłe kobiety – 19 miligramów, ciężarne i karmiące – 25 - 26 miligramów, dorośli mężczyźni – 17 miligramów.
Mam nadzieję, że przekonałam Was do domowej produkcji kaszanki. Celowo piszę o produkcji, bo przynajmniej w naszym wykonaniu kaszanki nie da się zrobić w małych ilościach. Tak więc dobrze jest skrzyknąć rodzinę i przyjaciół aby było kogo efektem naszej pracy obdzielić:). Jeśli zaś chcecie zachować pyszności dla siebie to zdradzę Wam nasz sposób. Otóż kaszankę można...zamrozić. Jeśli przyjdzie Wam ochota na nią ochota po jakimś czasie, wystarczy ją rozmrozić w gorącej gotującej się wodzie i będzie równie pyszna jak ta świeżo sparzona z kotła:)
 
Kaszanka
 
Około 6 kg
 
Łeb świński a dokładnie rzecz ujmując pół łba:)
Skóry wieprzowe 1 i 1/2 kg można wykorzystać pozostałości z trybowania łopatki
Wieprzowina 1kg w zależności co jest najkorzystniejsze cenowo: gulaszowe, łopatka, karkówka. Odpada schab środkowy jest za suchy
Wątróbka 3/4 kg (sparzona pokrojona w kostkę 1cmx1cm)
Przyprawy: sól, pieprz, pieprz ziołowy, ziele angielskie, listek laurowy, majeranek
Kasza 3/4-1 kg kaszy gryczanej  w zależności czy lubicie więcej kaszy w kaszance czy mniej
Krew suszona na oko:)
 
Do dużego gara z zimną wodą wkładamy całe mięso oprócz wątróbki, którą parzymy osobno. Dodajemy przyprawy oprócz pieprzu ziołowego i majeranku i gotujemy na wolnym pod przykryciem około dwóch godzin aż do uzyskania miękkiego rozpadającego się mięsa ( skóry muszą się rozpadać a kości dobrze odchodzić od głowizny). W międzyczasie sparzamy i kroimy wątróbkę. Ugotowane mięso odcedzamy a do wywaru dodajemy kaszę w stosunku 1:3 i gotujemy kaszę na wolnym ogniu pod przykryciem, uważając aby jej nie przypalić. Można to robić w kąpieli wodnej. Mięso mielimy ma sitku 5mm i doprawiamy do smaku pieprzem, pieprzem ziołowym solą i majerankiem wedle uznania. Łączymy zmielone mięso, wątróbkę, kaszę i dokładnie mieszamy dodając suszoną krew aż do uzyskania takiego koloru kaszanki jaki lubimy (im więcej krwi tym będzie ciemniejsza).  Po dokładnym wymieszaniu, masą wypełniamy jelita wieprzowe (kiełbaśnice) lub kątnice. Kaszanka w jelitach świetnie sprawdza się na grilla a w kątnicach jest idealna na kanapki. Gotową kaszankę parzymy w temp 75 stopni Celsjusza przez około 20-30 minut dla jelit i nawet do godziny dla kątnic temperatura we wnętrzu kaszanki musi mieć około 65 stopni Celsjusza. Gwarantuję Wam, że nie będziecie się oprzeć i ryzykując poparzenie palców i języków będziecie zjadać świeżutką kaszaneczkę prosto z kotła!
 









piątek, 31 maja 2013

Mięsnie i szpinakowo czyli pomysł na obiad w chwilkę

Czy zdarzają się Wam czasem takie dni kiedy stajecie przed otwartą lodówką i wiecie, że macie ochotę coś ugotować  i zjeść ze smakiem tylko nie wiecie co? Mi przydarza się to bardzo często i właśnie wtedy w naszej kuchni dzieje się najwięcej.
Tym razem było tak, że Michał zostawił mi wytrybowany udziec z indyka, a ja nie mając zbytnio pomysłu na to co z nim zrobić, włożyłam go w marynatę z oliwy, soli, czosnku i rozmarynu. Mięso leżało w lodówce i czekało aż zdecyduję co z nim zrobić, mi jednak nic nie przychodziło do głowy.
Aż do czasu kiedy otworzyłam zamrażalnik i wpadło mi w oko leżące gdzieś z boku pudełko mrożonego szpinaku w liściach. Poczułam się jak Pomysłowy Dobromir a myśl o połączeniu mięsa i szpinaku skakała mi po głowie niczym mała piłeczka. Nie mogłam się od niej opędzić więc otworzyłam szeroko lodówkę i zaczęłam przeglądać zawartość kolejnych półek. Znalazłam kawałek sera feta który idealnie zgrał mi się w myślach ze szpinakiem.  Mała piłeczka w mojej głowie odbiła się po raz kolejny i rozbłysła gotowym zamysłem. Wiedziałam już udziec, szpinak, feta, do tego czosnek, oliwa z oliwek i suszone pomidory!!! Połączenie klasyczne i pyszne do tego Martynka uwielbia szpinak więc będzie jej smakować. Nie miałam zbyt dużo czasu, za oknem świeciło piękne słońce a moje dziewczynki domagały się spaceru. Musiałam działać ekspresowo...
 
 Udziec indyka nadziewany szpinakiem, fetą i suszonymi pomidorami
 
Składniki:
 
Wytrybowany udziec z indyka 
Szpinak w liściach
Suszone pomidory  6 sztuk
Ser feta   1/2 kostki czyli ok 135 g
Oliwa z oliwek 1 łyżeczka
Czosnek do smaku ilość czosnku uzależniam od Waszego smaku. U nas w domu używamy go bardzo dużo więc 3 ząbki to norma
 
Chciałam uzyskać mięso, które po upieczeniu będzie można zjeść jako danie obiadowe na gorąco a to co zostanie z obiadu wykorzystać jako wędlinę do kanapek. Zaczęłam od przygotowania mięsa. Rozłożyłam je na folii spożywczej i przykryłam drugim kawałkiem f folii a potem delikatnie rozbiłam tłuczkiem. W tym czasie na małym ogniu poddusiłam szpinak na oliwie z dodatkiem posiekanego czosnku  i suszonych pomidorówSzpinak musi być miękki ale może zmienić się w papkę. Farsz przełożyłam na deskę i ryzykując poparzenie palców przesiekałam nożem a potem wymieszałam z fetą. Nie dodawałam soli do farszu ponieważ moje suszone pomidory są dość słone, zresztą podobnie jak feta, więc nie chciałam przesadzić. Gotowy farsz ułożyłam na jednym z brzegów mięsa i zawinęłam w zgrabną roladkę pomagając sobie folią, na której leżało mięso. Martynka wołała głośno, że chce na spacerek a Karolcia domagała się swojej drzemki na świeżym powietrzu więc zawinęłam mięso w folię aluminiową kładąc na wierzch gałązkę rozmarynu i dwa suszone pomidory i czym prędzej zabrałam dziewczynki na spacer.
Nie lubię odgrzewanego obiadu więc na godzinę przed powrotem Michała z pracy włożyłam mięso w folii aluminiowej do piekarnika rozgrzanego do 180 stopni Celsjusza. Wyjęłam po godzinie i odłożyłam aby odpoczęło po pieczeniu jeszcze jakieś dwadzieścia minut. Mięso wyszło pyszne soczyste aromatyczne i naprawdę cudne. Nie kosztowało mnie wiele wysiłku a wyglądało jakbym spędziła w kuchni całe godziny choć tak naprawdę przygotowanie go zajęło mi może piętnaście minut:) Obiad był jak to ostatnio mówi Martynka smakowity a mięso które zostało z obiadu świetnie sprawdziło się na kanapce.

środa, 8 maja 2013

Kiełbasa Krakowska

 
Kiełbasa Krakowska to wędlina klasyczna która swój charakterystyczny smak zawdzięcza naturalnym przyprawom i dobrej jakości mięsu wieprzowemu. Niestety w sklepach coraz trudniej znaleźć prawdziwą Kiełbasę Krakowską. Coraz częściej pod tą nazwą kryją się słabej jakości zamienniki a nawet powiem mocniej podróbki.  W sklepowych wędlinach złości mnie to że szybko robią się śliskie i niesmaczne a w smaku wszystkie są bardzo podobne. Własny wyrób wędlin daje możliwość dostosowania ich smaku do własnych gustów a przede wszystkim jest gwarancją wysokiej jakości.
 Jestem wielbicielką wędlin i kiełbas lekko podsuszonych i taką też Kiełbasę Krakowską lubię najbardziej. Naszego wyrobu Kiełbasa Krakowska może leżeć w lodówce kilka tygodni, nie psuje się nie robi się ohydnie śliska tylko stopniowo obsycha nabierając jeszcze lepszego smaku. Zdarza mi się jeść ją jak chipsy po prostu pokrojoną w cienkie plasterki. Smakuje genialnie i jest daleka od tego co można dostać w sklepach.
Oczywiście na pomysł zrobienia Krakowskiej wpadł mój mąż. Ja stwierdziłabym, że to zbyt trudne w warunkach domowych. Michał przejrzał w Internecie swoje ulubione strony o wędzeniu i na jednym z blogów znalazł przepis, który stał się bazą do naszego wyrobu (http://jmblog.pl/kielbasa-krakowska-przepis/ ) Okazało się, że  wykonanie Krakowskiej nie jest trudniejsze od zrobienia zwykłej kiełbasy:
 
Kiełbasa Krakowska
 
Składniki:

Słonina 20dkg
Rozbratel Wołowy bez kości 40 dkg
Mięso wieprzowe na gulasz 60 dkg
Szynka wieprzowa  bez kosći 1,5 kg
Peklosól 30 g
Glukoza 6g
Pieprz biały do smaku
Czosnek do smaku
Gałka muszkatołowa do smaku
Osłonka białkowa Karmel ø 65

Przygotowanie Kiełbasy Krakowskiej rozpoczynamy od zmielenia mięsa. Chude mięso (wołowina, wieprzowina) mielimy na szarpaku lub kroimy w drobną kostkę. Tłuste mięso ( słoninę) mielimy na sitku 6mm . Masę mieszamy do uzyskania kleistości, dodajemy przyprawy i jeszcze raz dokładnie mieszamy. Odstawiamy na noc do lodówki. Następnie napełniamy masą mięsną osłonki białkowe, dzieląc je za pomocą przędzy wędzarniczej na batony takiej wielkości jaka nam odpowiada.
Przed wędzeniem wieszamy gotowe batony Krakowskiej na około pół godziny. Wędzimy około 2,5 godziny gorącym dymem ( temperatura w wędzarni musi mieć około 70 stopni Celsjusza). Uwędzoną kiełbasę należy sparzyć w wodzie o temperaturze 75 stopni Celsjusza a następnie schłodzić zimną wodą i zostawić w chłodnym miejscu na kilka godzin. 
Ja najbardziej lubię kiedy Kiełbasa Krakowska poleży kilka dni i obeschnie, nabiera wtedy intensywnego aromatu i smakuje naprawdę wybornie

środa, 24 kwietnia 2013

Misja Chrzciny Karoliny

Ten tydzień będzie bardzo intensywny zostało kilka dni do Chrztu naszej małej Karolci. Pomyślicie, że oszaleliśmy ale zaprosiliśmy gości do domu. Nie mogłabym postąpić inaczej. Obiad w restauracji to dla mnie pójście na łatwiznę. Uwielbiam ten rozgardiasz związany z podejmowaniem gości. Czeka nas bardzo dużo pracy i mało snu ale staniemy z Michałem na głowie żeby wszystko wypadło perfekcyjnie.
Impreza tego typu to dla nas duże wyzwanie logistyczne bo mamy przecież do ogarnięcia dwoje dzieci. Kalendarz na ten tydzień mamy rozplanowany w każdym szczególe tak aby w natłoku zajęć o niczym nie zapomnieć. Podeszliśmy do sprawy ambitnie bo wszystko począwszy od chleba oczywiście a skończywszy na wędlinach i mięsach. Menu mamy już szczegółowo zaplanowany będzie tradycyjnie po polsku i domowo.
Abyście poczuli przedsmak uczty jaką przygotujemy dla naszych gości przedstawiam przepis na naszą pyszną  kiełbasę:

Kiełbasa Chłopska

Składniki:
 
Szynka bez kości 3kg
Karkówka 2 kg
Podgardle 1,2 kg
Słonina 1,7 kg
Peklosól  130g 16 g  zasada jest taka że dajemy 16g peklosoli na 1 kg mięsa
Woda 800 ml    woda ma stanowić 10% wyrobu
Przyprawy: czosnek, pieprz, gorczyca razem 80g  nie podaję proporcji bo musicie doprawić kiełbasę pod swój smak. Możecie użyć pieprzu w ziarnkach i czosnku suszonego w płatkach lub świeżego( należy go zmielić razem z mięsem), lub już zmielonych przypraw ( wtedy trzeba połączyć przyprawy z wodą)
Majeranek 4 łyżki
Mąka ziemniaczana 80g
Żelatyna 1 łyżka
Glukoza 24 g
Jelita wieprzowe
 
Przygotowanie kiełbasy rozpoczynamy od posegregowania i zmielenia mięsa. Chude mięso z szynki oraz połowę ilości słoniny mielimy za pomocą szarpaka lub kroimy w bardzo drobną kostkę. Karkówkę, podgardle oraz drugą połowę słoniny mielimy przez sitko 6 milimetrów. Następnie łączymy peklosól, przyprawy jeśli używamy sypkich ( oprócz majeranku), mąkę ziemniaczaną, żelatynę, dekstrozę z wodą tak aby wszystko dokładnie się połączyło. Najlepiej użyć do tego celu miksera. My używamy takiego z miską która sama się kręci. Ustawiamy go na najniższe obroty, przyprawy same się mieszają a my mamy czas na inne prace. Zmielone mięso łączymy z wymieszanymi z wodą składnikami dodajemy majeranek i mieszamy intensywnie do uzyskania kleistości. Wymieszaną masę odstawiamy na około 12h do lodówki. Po upływie tego czasu napełniamy jelita ( uprzednio namoczone)  mięsem, okręcając  jelito co jakiś czas tak aby tworzyły się zgrabne kiełbaski. Nadziane kiełbasy zostawiamy na około 6 godzin ( najlepiej na noc) proces ten nazywa się osadzaniem.
Po upływie tego czasu czas na największą magię czyli wędzenie:) Proces wędzenia zapewnia kiełbasom niepowtarzalny smak i aromat oraz trwałość. Nasza kiełbasa spokojnie może wytrzymać kilka tygodni w lodówce i nie robi się ohydnie śliska. Jedynie lekko obsycha co w mojej ocenie czyni ją jeszcze smaczniejszą.  Wędzenie zaczynamy od osuszania kiełbasy. Przez około pół godziny kiełbasę trzymamy w wędzarni w temperaturze 40-50 stopni Celsjusza bez dymu. Należy uzyskać suchą powierzchnię na kiełbasie. Jeżeli zauważymy że kiełbasa się "poci" czyli zauważamy na jej powierzchni kropelki wody, wietrzymy wędzarnię a następnie suszymy kiełbasę dalej.
Właściwe wędzenie kiełbasy zajmuje około dwóch godzin. Wędzimy ciepłym dymem w temperaturze 45-55 stopni Celsjusza.  Po dwóch godzinach wędzenia mamy dwie opcje: wyjmujemy kiełbasę z wędzarni i parzymy ją w wodzie o temperaturze 75 stopni Celsjusza przez około 15-20 minut albo pozostawiamy w wędzarni i pieczemy w temperaturze 80 stopni Celsjusza przez około pół godziny. Gorące kiełbasy sparzone lub upieczone wychładzamy w zimnej wodzie przez 5 minut.Gotowe!!!
 Zapewniam Was, że nie da się powstrzymać aby nie spróbować jeszcze ciepłej świeżo wędzonej kiełbasy, choć uważam że nasza kiełbasa smakuje znacznie lepiej po kilku dniach kiedy obeschnie bo lubię najbardziej taką lekko obsuszoną kiełbaskę. Przyznam szczerze, ze zanim zaczęła się nasza przygoda z wędzeniem kiełbasy sklepowe dla mnie nie istniały bo po prostu wydawały mi się byle jakie i niesmaczne. Domowej kiełbasie zaś nie potrafię się oprzeć.
Tym razem przygotowaliśmy również kabanosy. Farszem kiełbasianym napełniliśmy osłonki kolagenowe i dalej postępowaliśmy jak z kiełbasą. Obsuszone kabanosy są po prostu wyborne i znikają w takim tempie ze obawiam się czy doczekają do chrztu Karolci:) Na szczęście będzie dużo jeszcze innych pyszności, którymi pochwalę się już niebawem...


piątek, 19 kwietnia 2013

Wiosenne Wędzenie

Chyba każdy w tym roku narzekał na zimę, która nie chciała odejść. Ja też miałam po dziurki w nosie tej zimowej aury i z utęsknieniem czekałam na pierwsze ciepłe dni a one jak na złość nie chciały przyjść. Zwiastunów wiosny też nie było widać. Nasze osiedlowe bocianie gniazdo długo stało puste. Te szare dni były dla mnie męką bo jestem stworzeniem ciepłolubnym, które najlepiej funkcjonuje w długie ciepłe słoneczne dni. Zima nie chciała odpuścić a ja czułam, że coraz bardziej brakuje mi energii jaką dać mogą tylko pełne słońca wiosenne dni.
W czasie kiedy ja marzyłam o wiośnie, mój mąż zniknął na cały weekend w piwnicy. Nasza kuchnia stała pusta, cicha i nie za wiele się w niej działo. Michał nawet obiad jadł w piwnicy i kiedy poszłam mu go zanieść usłyszałam wyraźnie że pukpuki przeniosły się pod ziemię:) Zza drzwi naszej piwnicy dobiegały odgłosy intensywnej pracy stolarskiej, a mój mąż ogarnięty pasją tworzenia zjadł obiad w pośpiechu i powiedział, że wróci do domu na wieczorną kąpiel Karolci. Nie byłam nawet zła bo wiem że z męską naturą nie ma co walczyć, tym bardziej, że wiem ile radości dało mu tworzenie tego tajemniczego urządzenia które powstawało w piwnicy. Dla mnie ów sprzęt trochę przypominający skrzynię a trochę szafkę długo był czymś zupełnie zbędnym w naszym domu. Domowa wędzarnia bo na tym pracował Michał wydawała mi się szalonym pomysłem. Byłam jak zawsze w przypadku pomysłów mojego męża sceptycznie nastawiona. Przez kilka dni temat wędzarni był naszym domu stale obecny bo Michał zasypywał mnie informacjami technicznymi i swoimi dylematami związanymi z wykonaniem wędzarni. Szczerze powiem nie potrafię powtórzyć wszelkich detali związanych z jej konstrukcją wiem tyle wykonana jest z drewna z drzewa liściastego, dym wytwarza się przez grzałkę na której spalają się wiórki. Mąż zamontował kółka więc łatwo ją przemieszczać, dzięki czemu idealnie sprawdza się na działce i tarasie.
Nasza wędzarnia
 
Kiedy wędzarnia była gotowa przyszedł czas na pierwsze testowe wędzenie które zbiegło się z nastaniem wiosny. Pierwsze ciepłe dni powitaliśmy puszczając dymka i delektując się pyszną kiełbasą i kabanosami. Muszę się przyznać, że mój Michał jak zawsze miał rację wędzarnia, którą zbudował, sprawdza się rewelacyjnie. Do tej pory wędzenie odbywało się u nas w najbardziej prosty sposób czyli w beczce. Nasza nowa wędzarnia pozwala na większą kontrolę  nad  procesem wędzenia. W naszej kuchni znowu zapanował rwetes a produkcja wędlin i wyrobów mięsnych ruszyła pełną parą. Od tej chwili wiosna będzie mi się chyba już zawsze kojarzyć z zapachem pysznego wędzonego mięsa.
Mam nadzieje, że zachęcę Was do samodzielnego wędzenia to naprawdę nie jest trudne. Jeśli macie jakieś pytania piszcie, chętnie podzielimy się z Wami naszymi doświadczeniami. Już niebawem podzielę się z Wami naszymi przepisami a tymczasem ruszam na wiosenny spacer w deszczu z moimi dziewczynkami...


Wiosenne Wędzenie

piątek, 12 kwietnia 2013

Ale...pasztet! Czyli coś pysznego na kanapkę

Uświadomiłam sobie, że piszę prawie wyłącznie o chlebie. Dzieje się tak ponieważ to moja najnowsza fascynacja kulinarna i wciąż w mojej głowie rodzą się przepisy na jakieś nowe pyszne pieczywo. Dziś rano wyjęłam z piekarnika pyszne pszenne bułeczki, które upiekłam dla Martynki.
Mała dostała taką jeszcze lekko ciepłą na śniadanie razem z kubkiem ciepłego mleka z miodem.  Z radością patrzyłam jak wcina z apetytem i doczekałam się komplementu od mojego małego krytyka kulinarnego
-Mamo ale wspaniałe- powiedziało moje dziecko
Martynka jak na dwu latkę ma bardzo dobrze sprecyzowany gust kulinarny. Doskonale wie co jej smakuje i na co ma w danym momencie ochotę. Rekomendacja mojej córki bardzo mnie zachęciła i postanowiłam, że i ja zjem bułeczki na śniadanie. Śniadanie to dla mnie rzecz święta. Jak każda mama od rana do wieczora jestem na wysokich obrotach i bez dobrego śniadania nie dałabym rady. Zazwyczaj jem śniadania bezmięsne np. owsiankę z suszonymi owocami albo jogurt naturalny z bananem lubię też pieczywo pełnoziarniste albo razowe z powidłami śliwkowymi. Dziś jednak dopadła mnie ochota na konkretne śniadanie. Martynka tak bardzo zajadała się moimi bułeczkami, że przyszła mi ochota na  pyszną kanapkę. Otworzyłam lodówkę i od razu w oko wpadł mi domowy pasztet. O tak! To jest to! Świeża jeszcze cieplutka bułka z masłem i domowym pasztetem z żurawiną.
Zajadałam się pyszną kanapką z pasztetem i zastanawiałam się skąd się wzięło ogólne przekonanie, że pasztet to jedzenie byle jakie i słabej jakości. Przypomniał mi się widok regału w okolicznym markecie pełnego pudełeczek i puszeczek z różnego rodzaju pasztetami a może powinnam powiedzieć wyrobami pasztetopodobnymi. Nie ma w nich bowiem zbyt wiele mięsa a ich smak pełen jest sztucznych dodatków. Nawet pasztety ze sklepu mięsnego są niestety często słabej jakości a ich smak nie umywa się do tego co znalazło się dziś rano na mojej kanapce. Nasz domowy pasztet jest zawsze pyszny, nigdy nie wychodzi suchy choć lubimy go upiec tak, że skórka jest brązowa i dość mocno spieczona. A przede wszystkim wiemy co w nim jest bo sami wybieramy mięso które się w nim znajdzie.
Czy wiecie, że to powszechne skojarzenie pasztetu z wyrobem kiepskiej jakości jest jak najbardziej błędne. Pieczenie pasztetów kiedyś było sztuką samą w sobie a każdy szanowany dwór francuski miał swojego pasztetnika. Długa historia pasztetu sprawiła, że mamy do wyboru ogromne bogactwo przepisów . Pasztet można upiec z każdego rodzaju mięsa począwszy od drobiu na dziczyźnie skończywszy z dodatkami takimi na jakie przyjdzie nam ochota. Ja chyba najbardziej lubię z żurawiną i śliwką ale można też dodać grzyby, suszone pomidory a nawet gotowane jajko.
Przepis na nasz domowy pasztet jest taki:


Pasztet Domowy


Składniki:

1,5  kg wieprzowiny Możecie użyć dowolnego rodzaju mięsa lub wymieszać kilka jego rodzajów. Odradzam jednak schab gdyż jest zbyt suchy
0,75 kg wołowiny
0,75kg surowego boczku lub podgardla
0,75 kg mięsa drobiowego lub cielęciny Jeżeli akurat gotowaliście rosół świetnie nada się obrany kurczak
4  średnie cebule, obrane i pokrojone w grube plastry 
0,5 kg marchwi
7-8 kajzerek Ja używam suchybch bułek
7-8 jajek
3 łyżeczki soli,
świeżo zmielony pieprz  Ilość pieprzu zależy od Waszego smaku
 1 łyżeczka startej  gałki muszkatołowej Ja akurat bardzo lubię jej smak i aromat ale nie trzeba jej dodawać
ziele angielskie na tę ilość mięsa potrzeba z 10 ziarenek
liść laurowy  Ja lubię listek laurowy więc dodaję około 6 sztuk
 smalec do wysmarowania formy
słonina, pokrojona w cienkie plasterki
bułka tarta

Przygotowanie pasztetu zaczynamy od ugotowania wywaru z liścia laurowego i ziela angielskiego, w małej ilości wody przez około 10 minut na spokojnym ogniu. Tak żeby powstało nam około szklanki wywaru. Kiedy zioła się gotują a kuchnia napełnia się ich aromatem mamy czas na pokrojenie mięsa w kostkę o średnicy około 3 cm. Do bardzo dużego garnka wkładamy mięso zaczynając od najtłustszego czyli boczku lub podgardla. Potem dodajemy wieprzowinę, wołowinę, cebulę i marchew (jeżeli macie surową).W międzyczasie przecedzamy i studzimy wywar z ziół tak żeby móc go dodać do garnka z posolonym wcześniej mięsem. Gar z mięsem wstawiamy na duży ogień, który zmniejszamy po zagotowaniu. Dusimy na małym ogniu tak długo aż mięso stanie się bardzo miękkie. Co jakiś czas należy mięso zamieszać. Kiedy mięso jest mięciutkie dodajemy suchą bułkę, mieszamy, zdejmujemy z gazu i zostawiamy do całkowitego wystudzenia na około 12 godzin. Zazwyczaj, kiedy robimy pasztet, gotujemy mięso tak aby postało całą noc. Następnego dnia mielimy całą zawartość garnka za pomocą maszynki do mielenia mięsa na sitku o jak najdrobniejszych oczkach. Jeżeli używamy drobiu, który został z rosołu mielimy go razem z mięsem z garnka. Procedurę mielenia wykonujemy dwukrotnie. Dodajemy do smaku sól, pieprz, gałkę muszkatołową oraz oddzielone żółtka z jajek. Jeśli chcecie upiec pasztet z dodatkami to dodajecie takie jak lubicie. Ja zazwyczaj dzielę mięso na dwie porcję i do części dodaję posiekaną suszoną śliwkę a do drugiej suszoną żurawinę. Na samym końcu dodajemy ubite na sztywno białka i bardzo delikatnie mieszamy tak aby nie stracić puszystości jaką dały nam białka. Masę przekładamy do podłużnych foremek typu "keksówka". Powinny być one nasmarowane słoniną i obsypane bułką tartą. Na dnie  należy ułożyć cienko pokrojone paski słoniny. Ważne jest to aby masa była rozłożona równomiernie i dokładnie wypełniała formę. Pasztet pieczemy przez około 1,5 godziny w temperaturze 200 stopni bez termo obiegu ( czas pieczenia podaję orientacyjnie gdyż każdy piekarnik pracuje inaczej należy kontrolować stopień wypieczenia pasztetu).
 
Jeśli macie ochotę zajadać się kanapkami z pasztetem najlepiej upiec do niego pyszne bułeczki pszenne:
 
Białe bułeczki pszenne
 
Składniki:
Na zaczyn drożdżowy:
8 g świeżych drożdży
300g przesianej mąki pszennej
 300 ml letniego mleka
Na ciasto:
300ml letniego mleka
50ml zakwasu żytniego  możecie użyć zakwasu pszennego jeśli taki macie. Ja użyłam żytniego bo nie chciało mi się aktywować pszennego który stoi aktualnie w lodówce
500g mąki pszennej typ 550
2 łyżki masła  zachęcam Was do użycia prawdziwego masła a nie miksów roślinnych które moim zdaniem psują smak bułek.
 
Bułki te po raz pierwszy upiekłam dość spontanicznie bo Martynka domagała się bułeczek a ja ciągle piekłam tylko chleby. Zazwyczaj każdego ranka robię zaczyn z zakwasu na chleb tego ranka wymieszałam mąkę, drożdże i letnie mleko na dość gęste ciasto i odstawiłam razem z zaczynem żytnim w ciepłe miejsce na około 12 godzin. Wieczorem do wyrośniętego zaczynu drożdżowego dodałam resztę składników i zagniotłam ciasto.W razie potrzeby miejcie pod ręką mleko i mąkę tak żeby móc je dodać dla uzyskania elastycznego ciasta. Gotowe ciasto podzieliłam na porcje około 50 gramowe ( nie chciałam zbyt dużych bułek bo zależało mi aby dobrze mieściły się w rączce i buzi mojej Martynki). Z każdej porcji uformowałam zgrabne bułeczki, które ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia oprószonego mąką. Wyszło mi 16 bułeczek. Odstawiłam  je w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na noc. Rano posmarowałam bułki mlekiem i włożyłam do gorącego piekarnika  (dwieście stopni Celsjusza) i piekłam podobnie jak chleb z miseczką parującej wody włożonej na dno piekarnika przez około pół godziny.
 
Pewnie pomyślicie, że trzeba poświęcić wiele czasu i pracy aby zajadać się takimi pysznościami. Uwierzcie mi to wcale nie jest ani trudne ani czasochłonne, wymaga jedynie chęci i odrobiny cierpliwości. Jeśli raz upieczecie własny pasztet lub bułeczki zobaczycie jak wielka jest różnica pomiędzy własnym domowym jedzeniem a tym co serwują nam sklepy. Polecam:)
 
 

poniedziałek, 25 marca 2013

Wielkanoc za pasem czas na białą kiełbasę

-Michał zrobiłbyś białej kiełbasy - powiedziała bez powiedziała kila dni temu Renia siedząc z kubkiem gorącej herbaty na naszej kanapie.
Renia nazywana przez nas "Gołąbkową" jest naszą sąsiadką i przyjaciółką domu. Często tez pada "ofiarą" naszych kulinarnych eksperymentów, gdyż właściwie każdy efekt naszych kulinarnych poczynań przedstawiamy jej do degustacji. Nasza znajomość miała swoje początki na ławce pod naszym blokiem gdzie pewnej nocy, pewnie już z cztery możne nawet pięć lat temu, karmiła nas i całą grupę sąsiadów  gorącymi gołąbkami prosto z garnka. Była to niesamowita nocna uczta bo gołąbki są nie do podrobienia, tylko Renia potrafi takie wyczarować. Nie można nie polubić kogoś, kto lubi karmić innych tak samo jak my. Tak więc, często podrzucamy sobie nawzajem różności własnej produkcji do posmakowania a kiedy nie zastaniemy siebie w domu to zostawiamy pakuneczek z potrawą pod drzwiami. Uwierzcie, że to bardzo miłe  niespodziewanie znaleźć coś pysznego kiedy wraca się do domu.
Renia rzuciła tylko hasło a mojemu mężowi nie trzeba dwa razy powtarzać. Przyjął zamówienie i od razu zabrał się do realizacji. Przyznam się szczerze, że w kwestii wyrobu kiełbas, wędlin i mięs to on jest w naszej kuchni mistrzem. Ja tylko ewentualnie asystuję, choć tym razem moją rolę przejęła nasza mała Martynka, która uwielbia mielić z tatą mięsko. Zrobienie pysznej kiełbasy zajęło im  niewiele czasu, choć pracę trzeba rozłożyć na dwa etapy i na smakowity efekt trzeba czekać do następnego dnia.
Biała kiełbasa
Składniki:
 2kg łopatki wieprzowej
1 kg schabu bez kości
1/2 kg podgardla
1/2 kg słoniny
1/2 boczku
sól/ peklosól 17g na 1kg mięsa jeśli użyjecie zwykłej soli uzyskacie kiełbasę w kolorze szarym po sparzeniu, peklosól zaś nada mięsu różowy kolor
Przyprawy: pieprz, czosnek , natka pietruszki suszona, majeranek  Nie podaję ilości bo każdy ma inny smak. Niektórzy lubią jak główną nutą jest czosnek inni lubią mocno majerankową białą kiełbasę. Musicie znaleźć własne proporcje
1 łyżeczka cukru
1szklanka wody bardzo ale to bardzo zimnej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
jelita wieprzowe kaliber28.30 (około 2m na 1kg wyrobu) Jeżeli spodoba Wam się domowe robienie kiełbasy możecie kupić większą ilość, zasolić zamknąć szczelnie w słoiku i trzymać w lodówce

Przy wyrobie kiełbasy potrzebny jest, jak ja to nazywam, ciężki sprzęt. Przydatna jest maszynka do mielenia mięsa z końcówką do nadziewania i kilkoma wielkościami sitek. Jeśli spodoba Wam się zabawa w domową produkcję kiełbasy to warto będzie się w przyszłości zaopatrzyć w nadziewarkę do kiełbas i specjalną maszynkę z dużą gardzielą, która umożliwia zmielenie dużej ilości mięsa szybko i wygodnie.
Pracę zaczynamy od podzielenia mięsa i zmieleniu go; podgardle, połowę słoniny, podgardle i połowę i ilości boczku mielimy na sitku 5 mm, łopatkę drugą połowę boczku na 8mm i schab na szarpaku w kształcie nerki lub na sitku o oczkach powyżej 12 mm (można pokroić schab w drobną kostkę). W szklance zimnej wody rozpuszczamy sól cukier mąkę i dodajemy do zmielonego mięsa na końcu dodajmy przyprawy sypkie. Mięso mieszamy do uzyskania kleistości a potem odstawiamy  na minimum 12 h (najlepiej na noc) do lodówki.
Drugi etap prac rozpoczynamy od namoczenia w letniej wodzie jelit przed napełnieniem. Napełniamy jelita farszem mięsnym, jednocześnie okręcając jelita tak aby tworzyły się zgrabne kiełbaski. Gotowe kiełbaski należy sparzyć w wodzie o temperaturze 75-80 stopni.
Jeśli raz się odważycie i zrobicie kiełbasę samodzielnie na własnej skórze przekonacie się jak wielka jest różnica w smaku i jakości w porównaniu do wyrobów sklepowych. Warto jest spróbować i zadziwić rodzinę przy świątecznym stole genialnym smakiem. Tylko jedna uwaga, nie róbcie jej zbyt wcześnie przed Świętami bo jest duże ryzyko że do nich nie dotrwa. Biała kiełbaska jest pyszna nie tylko w żurku czy też białym barszczyku, pieczona w piekarniku, gorąca z chrupiącą złotą skórką  też smakuje  wybornie.