Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nabiał. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą nabiał. Pokaż wszystkie posty

wtorek, 17 czerwca 2014

Maślane supełki z Ricottą

Od kiedy mam, właściwie non stop, świeżą domową Ricottę zaczęłam mocno eksperymentować z jej wykorzystaniem przy pieczeniu pieczywa. Bardzo lubię delikatny, śmietankowy smak tego sera. Wczoraj rano przyszło mi do głowy aby spróbować upiec bułki z ciasta na bazie Ricotty, serwatki i masła oraz mąki pszennej. Chciałam tym bułeczkom nadać jakiś ciekawy kształt dlatego zawiązałam supełki z ciasta. Całość wykończyłam makiem który wydał mi się idealny do porannych bułeczek. Wyszły tak pyszne, że kiedy wróciłam po południu do domu z ośmiu zostały tylko trzy:). W smaku są bardzo delikatne z wyczuwalnym posmakiem serwatki i masła.


Maślane Supełki z Ricottą

Składniki:

Mąka pszenna typ 550      420 g
Serwatka                          200 ml
Ricotta                             60 g
Drożdże suche                  1 opakowanie
Masło   82%                    40 g   
Sól                                  1 łyżeczka
Cukier                             1 łyżeczka  
Mak  do obsypania bułeczek

W misce połączyłam  mąkę, drożdże, sól i cukier. Roztopiłam masło i połączyłam z serwatką otrzymując letni płyn który dodałam do sypkich składników na końcu dodałam Ricottę i przystąpiłam do najmilszej czynności czyli zagniatania. Bardzo lubię uczucie, kiedy różnorodne tekstury składników łączą się ze sobą, za sprawą siły moich dłoni, tworząc miękkie delikatne ciasto. Zawsze powtarzam, że żeby pieczywo się udało musimy mu dać maksimum miłości i czułości:) dlatego proces zagniatania ciasta zawsze wykonuję bardzo starannie. Oczywiście aby uzyskać idealną konsystencję ciasta czasem trzeba dodać odrobinę mąki lub płynu. Kiedy ciasto było gładkie, delikatne i idealnie odchodzące od dłoni a drobinki Ricotty prawie niewyczuwalne to znak, że trzeba mu dać odpocząć. Odstawiłam więc ciasto w spokojne i ciepłe miejsce. Po upływie około czterdziestu pięciu minut gdy pięknie wyrosło i podwoiło swoją objętość, przerwałam proces wyrastania i jeszcze raz intensywnie je przegniotłam a potem zostawiłam na kolejne trzy czwarte godziny. Gotowe ciasto uformowałam w długi wałek i podzieliłam na osiem równych części. Każdą z nich znów zamieniłam w wałeczek z który zawiązałam na supełek. Bułeczki ułożyłam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i włożyłam do piekarnika nagrzanego do temperatury pięćdziesięciu stopni Celsjusza aby bułeczki mocno wyrosły ale jeszcze się nie piekły. Wyrośnięte bułeczki pomalowałam wodą i obsypałam makiem a potem zwiększyłam temperaturę do dwustu stopni Celsjusza. Pieczenie trwało około pół godziny. Jak zawsze przy wypieku pieczywa zachowałam swoje dwie żelazne zasady wyłączony termoobieg i miseczka z wodą włożona na dno piekarnika wszystko po to aby choć trochę imitować warunki jakie panują w prawdziwym piecu chlebowym.





      

niedziela, 1 czerwca 2014

Placuszki jogurtowe

Niedzielne poranki w naszym domu są zazwyczaj pozbawione pośpiechu jaki towarzyszy nam w tygodniu. Jest czas na to aby celebrować śniadanie i cieszyć się leniwie mijającymi rannymi chwilami. Ponieważ dziś Dzień Dziecka wymyśliłam, że śniadanie będzie początkiem pysznego dnia pełnego atrakcyjnych kolorowych potraw, które uwielbiają dzieci. Przy okazji chciałam sprawić frajdę też sobie i Michałowi bo przecież w każdym dorosłym drzemie uśpione dziecko.
Nie byłabym sobą gdybym nie wykorzystała tego co przez piątek i sobotę produkowałam w naszej pełnej pukpuków kuchni. Tak więc, domowy świeżutki jogurt i ser Ricotta musiały mieć swoje miejsce w naszym śniadaniu. Do tego trochę owoców, wiejskie jajka, mąka i otręby orkiszowe i śniadanie prawie gotowe.


Placuszki Jogurtowe

Składniki:

Jajka                              2 szt
Jogurt Naturalny             2 szklanki   Ja oczywiście użyłam tego własnej produkcji. Przepis znajdziecie tu
Mąka pszenna typ 550   2 szklanki
Banany                           2 sztuki      Idealnie do tych placków nadają się bardzo dojrzałe banany z lekką brązową skórką.
Otręby orkiszowe          2 łyżki
Cynamon, Sól, Cukier z prawdziwą wanilią  do smaku

Dodatki:
Świeże owoce     Borówki, Maliny, Truskawki, Gruszki lub inne które lubicie
Biały ser           W moim wypadku jest to oczywiście Ricotta którą sama zrobiłam. Przepis a nią znajdziecie tu
Jogurt naturalny  Oczywiście najlepiej własnej produkcji
Miód              Mój ulubiony ostatnio to miód gryczany ma charakterystyczny smak i ciemno złoty kolor.


Składniki na placki należy połączyć tak jak na ciasto naleśnikowe. Dodać rozgniecione banany i doprawić do smaku. Można dodać też odrobinę proszku do pieczenia żaby placuszki były pulchne. Ja staram się go unikać więc zrobiłam bez. Jeśli chodzi o smażenie to można tradycyjnie smażyć na oleju. Ja nie chciałam aby placki ociekały tłuszczem więc smażyłam je właściwie na suchej patelni jedynie delikatnie ją natłuszczając.
Ciepłe placuszki podjemy z dodatkami. Można je umieścić w miseczkach i pozwolić dzieciakom tworzyć własne kompozycje to świetna zabawa:)



środa, 28 maja 2014

Pierogi ze szpinakiem i Ricottą

Dziś kolejny dzień pod znakiem Ricotty. Jak już pisałam mam mnóstwo pomysłów na jej wykorzystanie. W lodówce miałam jeszcze jej solidną porcję więc postanowiłam, że czas na ricottę w wersji wytrawnej. Zdecydowałam się na bardzo klasyczne ale jakże pyszne połączenie. Ricotta i szpinak są świetnym duetem do tego jeszcze czosnek, dużo pieprzu i gałki muszkatołowej i pyszny farsz gotowy. Nadaje się świetnie do naleśników, zapiekanek i pierogów. Właśnie te na te ostanie miałam ogromną chęć.
Przyznam się Wam szczerze, że mistrzem w lepieniu pierogów nie jestem. Znacznie lepiej wychodzą mojemu Michałowi i to on zazwyczaj bierze się za ich lepienie kiedy przyjdzie nam na nie chęć. Tym razem jednak podjęłam się tematu samodzielnie i wyszło całkiem nieźle. Muszę przyznać, że choć jeść pierogi uwielbiam, lepić nie ciepię:)

Pierogi ze szpinakiem i Ricottą.

Składniki:

Na ciasto:
Mąka pszenna typ 550   0,5 kg
Woda                            200 ml           musi być tak gorąca jak tylko się da
Jajka                              2 szt             zazwyczaj nasze ciasto pierogowe składa się tylko z mąki zaparzonej gorąca wodą i soli ale chciałam aby te pierożki były zbliżone do włoskich ravioli więc zdecydowałam się dodać jajka.
Olej                               1 łyżka        ostatnio olej rzepakowy czy też słonecznikowy zastępuje cudnie zdrowym olejem z krokosza barwierskiego
Sól                                 1 łyżeczka
Na farsz:
Szpinak                          400 g ( po obróbce termicznej)    o tej porze roku świeżego szpinaku powinno być pod dostatkiem ale muszę przyznać, że trochę się go naszukałam. Z powodzeniem możecie tez użyć mrożonego
Ricotta                           200g  Oczywiście pretekstem do wykonania tych pierogów była mojej domowej produkcji Ricotta na którą przepis znajdziecie tu.
Czosnek                        2 duże ząbki
Sól, pieprz, gałka muszkatołowa do smaku

Farsz na pierogi  przygotowuję zawsze na początku tak aby składniki miały czas dobrze się połączyć . Świeży szpinak trzeba dokładnie umyć poddusić i rozdrobnić doprawiając go posiekanym drobno czosnkiem. Jeśli używacie mrożonego trzeba go podgrzać tak aby się rozmroził i również doprawić. Z ostudzonego szpinaku odlewamy nadmiar wody i łączymy go z serkiem i przyprawami. Odstawiamy w chłodne miejsce aby składniki idealnie się połączyły a nasz farsz nabrał jeszcze pyszniejszego smaku.
 Nasze ciasto pierogowe ma jedną żelazną zasadę. Mąkę trzeba zaparzyć jak najbardziej gorącą wodą wtedy jest miękkie i delikatne. Temperatura wody zależy tylko i wyłącznie od tego ile są w stanie znieść wasze dłonie przy zagniataniu ciasta.  Tak więc zaparzyłam mąkę, bardzo gorącą wodą a potem dodałam jajka, olej i sól i zagniatałam aż do uzyskania miękkiego i elastycznego ciasta. Ciastu warto jest pozwolić odpocząć wtedy jest jeszcze bardziej delikatne.
Techniki lepienia pierogów są różne. Jedni używają szklanki inni specjalnych form do pierogów. Ja tym razem po prostu wycinałam moim zabytkowym radełkiem kwadraty, wypełniałam farszem i sklejałam na pół. Wybór metody lepienia pozostawiam Wam róbcie tak jak umiecie i lubicie. Ja zrobiłam tak jak było dla mnie najprościej bo po prostu nie lubię tej czynności i chciałam jak najszybciej móc przejść do etapu jedzenia.:)
Pierogi gotowałam w wrzącej osolonej wodzie do której dodałam kilka kropel oleju aby pierogi się nie zlepiały w czasie gotowania
Kolejną  kwestią jest to jak podawać pierogi? Okraszone zrumienioną na złoto cebulką?  A może skraweczkami? Pyszne są też chrupiące i przysmażone. Tym razem zdecydowałam się na letni wariant z topionym masłem aromatyzowanym skórką cytrynową i szałwią oraz posypane twardym serem dojrzewającym i muszę przyznać, że do szpinaku, Ricotty i czosnku taka opcja pasuje idealnie.


wtorek, 27 maja 2014

Bułeczki drożdżowe z Ricottą i rabarbarem

 Tak jak obiecałam, dziś uraczę Was przepisem w którym wykorzystałam moją domową Ricottę. Smak tego serka bardzo pobudził moją wyobraźnię kulinarną i urodziło mi się kilka fajnych pomysłów na wykorzystanie serka z serwatki. Musiałam się śpieszyć z ich realizacją bo Ricotta wyszła tak pyszna, że po prostu zjedlibyśmy ją na śniadanie a nie chciałam czekać do kolejnego razu kiedy będę ją robić.
Ricotta idealnie pasuje do wszelkich słodkości więc od razu wpadłam na pomysł bułeczek drożdżowych. Przy okazji postanowiłam, że ciasto na bułeczki zrobię na bazie serwatki  której mam przecież naprawdę litry w lodówce. Do tego wszystkiego doszła moją chętka na kwaskowy rabarbar za którym przepadam i miałam na niego ochotę od kilku dni. W ten właśnie sposób krok po kroku urodził się przepis na bułeczki drożdżowe z Ricottą i rabarbarem. Upiekłam wczoraj po południu tuzin a dziś zostało ich tylko trzy więc wypiek uznaję za udany:)

Bułeczki Drożdżowe z Ricottą i rabarbarem

Składniki:

Na ciasto drożdżowe
Mąka pszenna typ 550     750 g
Serwatka                        250 ml   Jeśli nie macie serwatki możecie użyć mleka
Masło 82%                      120g
Jajka                                2 szt
Cukier                              2 łyżki
Cukier z wanilią                1 torebka
Drożdże suche                 16 g

Na nadzienie:
Rabarbar                          2 łodygi
Ser Ricotta                       200 g        Ja użyłam mojej domowej na którą przepis znajdziecie tu. Oczywiście możecie ją zastąpić taką kupioną w sklepie
Cukier                             2 łyżki

Pracę rozpoczynamy od zagniecenia ciasta. Najpierw łączymy mąkę, suche drożdże i cukier a potem dodajemy jajka i roztopione masło i serwatkę. Ja do jeszcze bardzo ciepłego masła wlałam zimną serwatkę uzyskując w ten sposób lekko ciepły płyn a jak wiadomo drożdże lubią ciepełko. Z połączonych składników należy zgnieść miękkie i elastyczne ciasto. Dobrze jest je trochę popieścić i zagniatać dosyć długo żeby było naprawdę miękkie i pulchne. Ciasto przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe, nieprzewiewne miejsce aby wyrosło ( musi podwoić swoją objętość). Kiedy ciasto sobie wyrasta obieramy rabarbar ( idealnie do tego nadaje się obieraczka do warzyw) tak aby pozbyć się twardych włókien i kroimy w plasterki. Następnie umieszczamy go w miseczce i zasypujemy cukrem.
Z wyrośniętego ciasta formujemy bułeczki ( mi wyszedł tuzin), które układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia pamiętając aby zachować pomiędzy nimi odstęp bo przecież muszą pięknie wyrosnąć. Na środku każdej bułeczki dwoma palcami  formujemy zagłębienie, które wypełniamy serkiem Ricotta. Na wierzchu każdej bułeczki układamy rabarbar. I tu mała dygresja. Posłodzony wcześniej rabarbar puści sok i powstanie słodko- kwaśny syrop, który można rozrobić z w wodą uzyskując genialny napój. Tak przygotowanym bułeczkom dajemy chwilkę aby troszkę wyrosły i wkładamy do nagrzanego do 160 stopni Celsjusza piekarnika. Mój piekarnik upiekł bułeczki w około dwadzieścia pięć minut ale pamiętajcie, że każdy sprzęt piecze odrobinę inaczej i zawsze kontrolujcie proces pieczenia.
Zapach pieczonych bułeczek wypełnił całe mieszkanie i pomimo iż za oknem szalała burza a deszcz lał się strumieniami w naszej pukpukowej kuchni było wczoraj ciepło, przytulnie i naprawdę pysznie:).






poniedziałek, 26 maja 2014

Serek z serwatki czyli włoska Ricotta

Weekend minął  nam pod znakiem pikników i zabaw na powietrzu. Było nawet ognisko i pieczenie kiełbasek. W między czasie w naszej pukpukowej kuchni  trwały intensywne prace gdyż w piątek dostałam świeżą dostawę mleka. Oczywiście tradycyjnie robiłam biały ser i twarożek. Postanowiłam też zacząć wykorzystywać serwatkę, której przy produkcji sera wytwarza się bardzo dużo. Nie lubię marnotrawienia cennych składników a serwatka jest naprawdę bogata w cenne białka, które mają pozytywny wpływ na nasz organizm.  Działa pozytywnie na błonę śluzową żołądka, ma działanie antywirusowe, antybakteryjne i przeciwgrzybiczne. Wspomaga gojenie ran oraz pomaga regulować poziom insuliny. Ponadto świetnie działa na skórę. Żal więc pozbywać się tak cennego płynu. Ja w upały bardzo lubię po prostu pić mocno schłodzoną serwatkę bo świetnie gasi pragnienie ale po przetworzeniu piętnastu litrów mleka zostaje jej naprawdę dużo.
Postanowiłam więc wykorzystać serwatkę do zrobienia sera serwatkowego, który jest pyszny, delikatny i lekko śmietankowy. Zapewne dość trywialna nazwa ser serwatkowy nie brzmi zbyt apetycznie ale co powiecie na włosko brzmiącą Ricottę?Bo właśnie Ricotta to ser, który wytwarza się z serwatki i mleka a ściśle rzecz ujmując z przegotowanej serwatki. Ricotta jest rewelacyjnym dodatkiem do deserów i ciast ale też dań wytrawnych. Świetnie się sprawdza również jako śniadaniowy dodatek. Tak więc do dzieła! Robimy Ricottę!
Serek Ricotta

Składniki:
Serwatka pozostała z produkcji sera białego z 5 l mleka
Mleko nie pasteryzowane   1,5-2 l
Ocet winny                   1/3 szklanki

W dużym garnku umieszczamy serwatkę i mleko i podgrzewamy do temperatury trzydziestu ośmiu stopni Celsjusza. Płyn należy utrzymać w tej temperaturze przez godzinę. Nie jest to trudne kiedy jest upał bo wystarczy garnek ustawić w ciepłym miejscu i poczekać. W chłodne dni polecam piekarnik ustawiony na czterdzieści stopni albo po prostu umieszczenie garnka pod poduszkami:). Po godzinie nasz płyn należy ponownie podgrzać, tym razem do temperatury dziewięćdziesięciu pięciu stopni Celsjusza. Musi być wrzący ale nie możemy go zagotować. Do gorącego płynu wlewamy ocet cały czas mieszając i utrzymujemy w tej temperaturze przez około pięć minut cały czas mieszając. Wszelkie trudności już za nami. Teraz pozostaje tylko ostudzić płyn i umieścić garnek na jakieś dziesięć godzin w lodówce. Po tym czasie odcedzić serek przez ściereczkę, gazę lub pieluchę tetrową i pozostawić aby swobodnie odciekł. 
Serek jest wyśmienity i o niebo lepszy niż kupna Ricotta. Polecam!

Ps. Pyszne przepisy z wykorzystaniem domowej Ricotty i serwatki już wkrótce :)

niedziela, 18 maja 2014

Twarożek śmietankowy

Przy ostatniej produkcji białego sera postanowiłam trochę poeksperymentować i zrobić twarożek śmietankowy który jest gładki, kremowy i delikatnie puszysty, idealny do rozsmarowania na kanapkę.
Postępowałam jak zawsze kiedy robię biały ser. Będąc na etapie odcedzania zebrałam trochę sera i dołożyłam dwie łyżki śmietany, którą wcześniej zebrałam z mleka nastawionego na zsiadłe. Potem wszystko dokładnie potraktowałam blenderem. Twarożek przełożyłam do miseczki i odstawiłam do lodówki. Wyszedł naprawdę pyszny kremowy i wilgotny. Jeżeli lubicie twarożek ze słodkimi dodatkami to ten świetnie się komponuje np. z moją ulubioną konfiturą z figi. 
Po spróbowaniu tego serka przyszły mi do głowy oczywiście naleśniki i urodził mi się w głowie pewien pyszny plan. Ale o tym więcej już wkrótce...




piątek, 16 maja 2014

Nabiałowego szaleństwa ciąg dalszy czyli o tym jak w domu zrobić jogurt

 Pisząc post o białym serze siedziałam wsparta o poduszki pod którymi spoczywał garnek z jogurtem. Muszę przyznać, że było mi całkiem wygodnie tylko moja lepsza połowa patrzyła na mnie jak na wariata bo kto to słyszał żeby robić jogurt pod poduszką. Po prostu zdecydowałam się zrobić go typowo babciną metodą. Żebyście zrozumieli co robił garnek pod poduszkami, które miałam pod plecami muszę zacząć od samego początku.


Jogurt Naturalny:

Składniki:

Mleko 1 l  w tym miejscu zaznaczę, że wszystkie swoje produkty nabiałowe robię z wiejskiego świeżego mleka. W sieci znalazłam informacje, że zarówno ser jak i jogurt czy kefir można zrobić z mleka sklepowego ale nie praktykowałam więc nie jestem w stanie powiedzieć jak ten proces wygląda i czy efekt smakowy jest równie dobry.

Jogurt naturalny 150 ml  Jogurt jest potrzebny aby zaszczepić w mleku  bakterie, które najkrócej mówiąc rozmnożą się w nim i zamienią je w jogurt. Bardzo ważna jest jego jakość więc sprawdźcie dokładnie jego skład. W idealnym jogurcie powinno być tylko mleko i bakterie żadnych żelatyn, gum guar i tym podobnych cudów. 


A więc, aby zrobić jogurt w domu nie trzeba właściwie wiele zachodu ani zbyt wielu składników ba nie trzeba nawet za wiele się namęczyć. Wiem, że istnieją specjalne maszynki, które robią jogurt w domu ale naprawdę można się bez nich obyć. Wystarczy dobre, krowie mleko najlepiej od sprawdzonego gospodarza. Ja swoje odstawiłam na trochę i ściągnęłam  z niego śmietanę, aby nie było zbyt tłuste, a następnie zagotowałam i odstawiłam do przestudzenia. Kiedy mleko miało czterdzieści stopni Celsjusza dodałam do niego kubek jogurtu zamieszałam i odstawiłam na około pięć godzin. W tym miejscu wyjaśni się historia z poduszkami:) Otóż bakterie lubią ciepełko ale nie mogą mieć zbyt gorąco bo zginą. Idealna temperatura to czterdzieści -czterdzieści dwa stopnie Celsjusza. Można więc jogurt włożyć do piekarnika, który będziemy utrzymywać przez cały czas w odpowiedniej temperaturze choć to trochę nie ekonomiczne. Zimą dobrym miejscem będą okolice ciepłego kaloryfera. Natomiast w maju najpraktyczniejszą i najbardziej ekonomiczną opcją jest zawinąć garnek w koc i włożyć pod poduchy. Moja babcia zawsze wszystkie garnki, które miały utrzymać ciepło wkładała pod pierzynę ale jako, że o pierzynę teraz trudno wystarczy koc, poduchy lub ciepła kołdra. Czas produkcji jogurtu to około cztery do nawet ośmiu godzin. Generalnie im dłużej będziecie go trzymać w ciepełku tym będzie kwaśniejszy. Mój po pięciu godzinach miał wyraźnie oddzielające się od serwatki skrzepy więc go odcedziłam przez pieluchę, przełożyłam do słoika i odstawiłam na noc do lodówki. 
To jaką konsystencję będzie miał jogurt zależy od tego jak mocno go odsączycie od serwatki. Jeśli chcecie żeby był gładki i aksamitny możecie go  krótko przemieszać mikserem. A jeśli lubicie jogurt pitny zachowajcie serwatkę. Można ją potem połączyć z jogurtem aby otrzymać jogurt pitny lub pyszny koktajl. Wystarczy zmiksować własny jogurt z serwatką i ulubionymi owocami aby uzyskać wspaniały pyszny jogurt owocowy.  U nas rządzi obecnie oczywiście truskawkowy ale możecie popuścić wodze fantazji, możliwości są nieograniczone.



Ps. Kiedy już macie zrobiony własny jogurt i chcecie regularnie produkować kolejne porcje wystarczy do nowej partii dodać odrobinę tego z poprzedniej.

niedziela, 11 maja 2014

Mleczne wariacje czyli jak w domu zrobić biały ser.

Mleko zsiadłe i śmietana zebrana na wierzchu
Pamiętam z dzieciństwa smak ciepłego,tłustego pachnącego oborą mleka. Jako mała dziewczynka uwielbiałam chodzić z ciocią po mleko. Wyprawy te były jedną z niezapomnianych wakacyjnych  atrakcji. Wypijałam mleko duszkiem z półlitrowego emaliowanego kubka ku uciesze zaprzyjaźnionej gospodyni, która się cieszyła że miastowemu dziecku tak smakuje i nigdy nie pozwoliła sobie za wypite mleko zapłacić. Wracałam potem do domu babci z napełnionym brzuchem i kanką pełną świeżutkiego, białego mleka uważając aby nie potknąć się na kocich łbach i nie rozlać pysznego białego płynu. To czego nie wypiłam babcia nastawiała na zsiadłe mleko, które doskonale orzeźwiało w upalne letnie dni no i można było z niego zrobić ser.
Czas nie zatarł tych wspomnień i choć mleko bardzo lubię to kupne, sklepowe nie ma w sobie nic z tego tak głęboko zachowanego w mojej głowie smaku do którego po prostu tęskniłam. Jakiś czas temu wspomniałam mojemu Michałowi, o tym że takie dobre wiejskie mleko byłoby idealne na ser a, że jeśli chodzi o dobrej jakości tradycyjne produkty to mój mąż znajdzie wszystko to po kilku tygodniach dostawy wiejskiego mleka zaczęły pojawiać się regularnie. No i właśnie w piątek dotarła kolejna porcja i to w ilości hurtowej dziesięć litrów pysznego, tłustego mleka z porannego udoju dotarło do mnie po południu. I ten smak! Dokładnie taki jaki pamiętam z dzieciństwa. Co zrobić z taką ilością mleka pomyślicie? Otóż, jest niedzielny wieczór a z dziecięciu litrów został jeden i to nie cały. Zrobiłam biały ser, śmietanę i masło a pod moimi plecami zawinięty koc i przykryty poduchami produkuje się jogurt. Oczywiście, solidną ilość po prostu wypiliśmy a Martynka za każdym razem kiedy dostaje szklankę wiejskiego mleka mówi:
- Dziękuję Ci Krówko!
Wiem, że temat produkcji sera jest rozległy i pasjonaci tego tematu mają różne metody, tajemne zasady i zawikłane procedury. Ja robię ser w prosty sposób taki jaki widziałam jako dziecko. Nastawiam w emaliowanym garnku mleko aby się zsiadło, potem zbieram śmietanę (można z niej zrobić masło) a garnek wstawiam na mały ogień. Miałam problem z uzyskaniem odpowiedniej konsystencji sera. Zbyt długo podgrzewany jest potem twardy,suchy i się kruszy. Metodą prób i błędów doszłam do tego iż najlepsza konsystencję osiągam podgrzewając zsiadłe mleko do temperatury czterdziestu stopni Celsjusza (tu przyda się termometr gastronomiczny lub wędzarniczy). Musi być widać skrzepy sera i oddzielającą się od niego serwatkę a całość musi być ciepła na tyle abyśmy po włożeniu do środka palca czuli ciepło ale się nie oparzyli. Następnie należy odcedzić ser od serwatki. Można do tego użyć, sitka, gazy ale najlepsza jest tetrowa pielucha. Ja po odcedzeniu sera od serwatki zawiązuję pieluchę sznurkiem i wieszam ser tak żeby sobie powoli odciekł z resztek serwatki. Nie zdziwcie się bo serwatki będzie bardzo dużo. Ja sobie zawsze pewną jej ilość zostawiam bo lubię pić ją zimną albo wykorzystać jako dodatek do pieczenia chleba. No i  aby uzyskać konkretną ilość sera trzeba wykorzystać dużo mleka ale naprawdę warto bo zjada się go w tempie błyskawicznym.
Osobną kwestią jest smak sera. Każdy ma w tej gestii swoje upodobania. Jedni wolą delikatny w smaku, inni bardziej kwaśny. Zasada jest taka, że im dłużej będziemy trzymać mleko na zsiadłe, tym kwaśniejszy ser uzyskamy. Ja zazwyczaj nastawiam mleko na zsiadłe i po około dobie robię ser. Jest wtedy kremowy, śmietankowy i delikatny w smaku. 
Poza walorami smakowymi, jedząc dobrej jakości biały ser dostarczmy naszemu organizmowi wielu cennych składników:
Witaminy i kwas foliowy – twaróg zawiera witaminy A, D3, E, B2, B6 i B12, które wpływają na nasz wzrok, stan kości i zębów oraz istotnie zapobiegają miażdżycy i opóźniają procesy starzenia.
Wapń – Reguluje procesy trawienia i jest głównym budulcem kości. Zapobiega też powstawaniu otyłości, cukrzycy, nadciśnieniu, miażdżycy oraz nowotworów – zwłaszcza przewodu pokarmowego.
Tłuszcz mlekowy – Chroni wątrobę ograniczając syntezę cholesterolu i trójglicerydów, przez co  zapobiega ciężkim nowotworom przewodu pokarmowego.
Białko – Zawarte w nim peptydy regulują wydzielanie insuliny, stymulującej układ immunologiczny. Białko mleczne jest składnikiem niezbędnym do budowy mózgu u dzieci.
Tak więc jedzcie twaróg na zdrowie! 


 Ps.Z uzyskanej śmietany zrobiłam też masło metodą na szybko po prostu zebrałam śmietanę do słoika który potem zakręciłam i dałam Michałowi do energicznego potrząsania. Po piętnastu minutach masło było gotowe. Można też oszczędzić sobie wysiłku i wykorzystać mikser przepis na masło  robione mikserem znajdziecie tu.


Masło